Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi CyclingDamsik z miasteczka Jura Krakowsko-Częstochowska. Mam przejechane 73863.91 kilometrów w tym 175.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.73 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy CyclingDamsik.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2020

Dystans całkowity:1870.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:71:08
Średnia prędkość:26.29 km/h
Maksymalna prędkość:65.52 km/h
Suma podjazdów:15434 m
Suma kalorii:29139 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:85.02 km i 3h 14m
Więcej statystyk
  • DST 31.20km
  • Czas 01:13
  • VAVG 25.64km/h
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazdy do pracy z końcówki września.

Środa, 30 września 2020 · dodano: 30.09.2020 | Komentarze 0




  • DST 87.58km
  • Czas 03:13
  • VAVG 27.23km/h
  • VMAX 59.76km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 1715kcal
  • Podjazdy 880m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przelot po puściutkiej Jurze.

Niedziela, 27 września 2020 · dodano: 27.09.2020 | Komentarze 1

Czewa-Olsztyn-Przymiłowice-Zrębice-Siedlec-Ostrężnik-Żarki-Mirów-Łutowiec-Moczydło-Trzebiniów-Czatahowa-Suliszowice-Zaborze-Biskupice-Olsztyn-Czewa

Pierwsze chłodne jazdy zawsze bolą, ale potem się człowiek przyzwyczaja. Pierwszy raz od chyba lutego w ocieplaczach na buty. Już myślałem, że nikogo na szosie dziś nie spotkam jednak w Biskupicach minąłem się z Marcinem.




  • DST 71.72km
  • Czas 02:41
  • VAVG 26.73km/h
  • VMAX 65.52km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 1436kcal
  • Podjazdy 765m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wietrzyk, deszczyk złota polska jesień :)

Sobota, 26 września 2020 · dodano: 26.09.2020 | Komentarze 0

Czewa-Kusięta-Turów-Zrębice-Siedlec-Ostrężnik-Suliszowice-Zaborze-Biskupice-Olsztyn-Czewa

Od 30km w deszczu do tego wiatr. Trening charakteru.




  • DST 82.80km
  • Czas 03:15
  • VAVG 25.48km/h
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zbiorcze km poniedziałek-piątek.

Piątek, 25 września 2020 · dodano: 25.09.2020 | Komentarze 0




  • DST 64.58km
  • Czas 02:27
  • VAVG 26.36km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1166kcal
  • Podjazdy 541m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciepły wrześniowy wieczorek. Z dużym prawdopodobieństwem ostatni w tym miesiącu.

Czwartek, 24 września 2020 · dodano: 24.09.2020 | Komentarze 0

Czewa-Olsztyn-Kusięta-Turów-Zagórze-Lusławice-Czepurka-Piasek-Siedlec-Zrębice-Przymiłowice-Olsztyn-Czewa

Standardowa runda przed prognozowanym załamaniem pogody. Wyjechałem chwilę po 16 i udało się komfortowo objechać całość w pełni na krótko. Pewnie jedna z ostatnich takich jazd w tym roku.




  • DST 61.08km
  • Czas 02:12
  • VAVG 27.76km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1142kcal
  • Podjazdy 499m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę sentymentalna jazda bo uświadomiłem sobie, że to pewnie jedna z ostatnich przejażdżek na krótko w tym roku.

Środa, 23 września 2020 · dodano: 23.09.2020 | Komentarze 0




  • DST 61.43km
  • Czas 02:15
  • VAVG 27.30km/h
  • VMAX 47.88km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1120kcal
  • Podjazdy 484m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo po śląskich wojażach.

Wtorek, 22 września 2020 · dodano: 22.09.2020 | Komentarze 0




  • DST 6.23km
  • Czas 00:18
  • VAVG 20.77km/h
  • VMAX 46.08km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 113kcal
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powroty maratonowe.

Niedziela, 20 września 2020 · dodano: 20.09.2020 | Komentarze 0




  • DST 303.89km
  • Czas 12:05
  • VAVG 25.15km/h
  • VMAX 59.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 6214kcal
  • Podjazdy 3689m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Silesia 2020 solo.

Sobota, 19 września 2020 · dodano: 20.09.2020 | Komentarze 7

Na Śląsk dojeżdżam koleją śląską już w piątek żeby na spokojnie bez pośpiechu wszystko sobie ogarnąć. Wysiadłem w Wodzisławiu Śląskim po czym rowerem dojechałem do Mszany gdzie miałem kwaterę. Szybkie zakupy w pobliskim Dino i wskoczyłem ponownie na rower tym razem pojechać do Godowa gdzie co roku mieści się baza maratonu. Odebrałem pakiet, wypiłem piwko, przegryzłem kiełbaską i przywitałem się z organizatorami Gustavem i Pawłem Pieczką, który nawiasem mówiąc jest jednym z najmocniejszych polskich zawodników ultra, ale tym razem był w roli nie zawodnika tylko organizatora i z mojej perspektywy wychodzi mu to równie dobrze co jazda na rowerze. Naprawdę jeśli chodzi o atmosferę i przygotowanie TdS nie mogę im niczego zarzucić. W piątek na spotkaniu integracyjnym poznałem parę osób, które dotychczas znałem tylko ze stravy, forum czy bikestats, pogadaliśmy życzyliśmy sobie powodzenia i wróciłem do Mszany koło 19 ponieważ kolejnego dnia miałem robotę do wykonania. W sobotę budzę się o 7 rano. Zjadłem szybkie śniadanie, ubrałem się we wcześniej przygotowany strój kolarski i około 8:35 byłem już w Godowie. Z rana rześko i mgliście, ale z każdą minutą mgła ustępowała ładnemu słońcu i kiedy ja startowałem było już bardzo ładnie. Chwilę przed startem panie z obsługi zamontowały mi na ramie nadajnik GPS i byłem gotowy do startu. Wystartowałem w kategorii open w 9 grupie startowej równo o 9:25. Myślę, że był to mój pierwszy i ostatni start w tej kategorii ponieważ jestem przyzwyczajony do jazdy solowej swoim tempem. Jazda dłuższych dystansów w grupie, która szarpie, gdzie trzeba trzymać koło i w razie gdy ktoś odjedzie spawać grupę jest nie dla mnie. Kiedy jadę solo tracę dużo mniej sił i jedzie mi się po prostu lepiej. Mówią, że kategoria solo jest trudniejsza bo nie można się wieść na kole i zbierasz cały wiatr na siebie, ale dla mnie to żadna różnica bo tak jak mówię większość czasu jeżdżę sam. Tak więc mimo, że byłem w OPEN to 99% trasy przejechałem sobie sam swoim tempem i był to bardzo dobry pomysł. Pierwsze kilometry spokojne z Godowa udaje się na chwilę do Czech, a potem kieruje się na Bielsko. Po drodze do Bielska pierwsze hopki, ale powiedziałbym że takie jurajskie czyli krótkie, ale z paroma procentami nachylenia czyli poszły bez żadnych problemów. Z takimi górkami mam styczność na codzień. W Bielsku czuć już góry, pojawiają się widoki i już w myślach przygotowuje się do pierwszego większego podjazdu czyli Przełęczy Salmopolskiej. Podjazd mi znany i podjechany z dobrej strony czyli od Szczyrku. Z dobrej dlatego, że z tej strony jest dziurawy asfalt, a zjazd do Wisły jest fenomenalny po świetnym dywaniku. Na podjeździe wyprzedzam kilku zawodników, ale nie jest to moim celem po prostu jadę swoje. W górach czuje się dobrze. Po kilkunastu minutach jestem na szczycie i zawsze tam się zatrzymywałem na chwilę popatrzeć sobie na piękny widok, ale tym razem to był maraton nie ma czasu na takie rzeczy :) Tak więc odrazu zacząłem zjazd w stronę Wisły. Po drodze znajdował się pierwszy punkt kontrolny. Zajeżdżam zjadam zupę pomidorową obok Kuriera i Patrycji, którzy jadą tandemem. Patrycja jest niewidoma i mimo to jeździ z powodzeniem ultramaratony w tandemie z Jarkiem. Ogromny szacunek. Napełniam bidon, zjadam na szybko jeszcze banana i cisnę dalej w dół do Wisły. Po dojechaniu do miasta rozpoczynam drugi dłuższy podjazd pod Kubalonkę tam pod górę mijam niesamowity tandem (oni potem wyprzedzą mnie na zjeździe, ten tandem w dół idzie jak pocisk) na tym podjeździe też udaje mi się wyprzedzić paru zawodników co cieszy. W trakcie podjeżdżania Paweł robi mi zdjęcia i po chwili jestem na szczycie znów się nie zatrzymuje na podziwianie widoków tylko odrazu ruszam w dół. Po Kubalonce jak to w górach trasa szła cały czas góra dół. Z podjazdu na Koniaków piękny widok na górską panoramę. Tak myślałem czy usunęli kawałek kostki brukowej na zjeździe i oczywiście nadal leży tam ogromnych rozmiarów kostka brukowa. Byłem na nią przygotowany, ale słyszałem że paru zawodników miało niemałą niespodziankę bo jest to fragment gdzie spokojnie bez pedałowania leci się 50km/h a tu nagle kończy się asfalt i mamy niemiłą z punktu widzenia szosowca niespodziankę. Z Koniakowa lecę na Żywiec tam chwila przerwy pod sklepem i atakuję Przełęcz Kocierską, poszła sprawnie bez większych trudności. Na szczycie znajduje się PK2. Tam napełniam bidon, zjadam batona i cieszę się w duchu bo zrobiłem górski odcinek maratonu bez większych trudności, ale góry to mój styl jazdy dobrze się tam czuje i to się potwierdziło. Tylko na zjazdach jestem wolny, ale to wina zbyt małej masy coś za coś :) Akurat jak wystartowałem w dół, a tu przede mną trafił się autobus, który mnie spowalniał nie szło go ominąć więc zatrzymałem się na chwilę i potem już niestopowany przez nikogo zjechałem sobie elegancko w dół do Targanic. Stamtąd przez Andrychów śmignąłem na ostatni PK3 w Bolęcinie. Plan był taki żeby zajechać tam jeszcze kiedy będzie widno i to się udało. Zjadłem całkiem smaczną zapiekankę, odebrałem swój przepak w którym miałem ubrania na noc i ruszyłem na nocne ostatnie 100km trasy. Akurat wiatr pomagał, asfalty dobre to szybko ta setka zleciała. 37km przed metą zatrzymałem się na Orlenie dotankować bidon i bez przeszkód po przejechaniu 303km o 23:17 byłem na mecie w Godowie. Całość przejechałem w 13h54min, a czas samej jazdy to 12h5min. Jestem zadowolony bo obyło się bez żadnych kryzysów czy awarii. Maraton stoi na wysokim organizacyjnym poziomie. Był to mój drugi a licząc Covid Edition trzeci start i na pewno nie ostatni.

Kilka zdjęć ze startu. Z trasy wrzucę jak organizator je udostępni.








Kategoria 300, Maratony


  • DST 20.07km
  • Czas 00:50
  • VAVG 24.08km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 394kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Kamrat
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po pakiet i inne gadżety.

Piątek, 18 września 2020 · dodano: 20.09.2020 | Komentarze 0